Zagadnienie przemian jakie nastąpiły w Polsce wraz z upadkiem komunizmu jest wciąż żywe, choć od tego czasu minęło ponad trzydzieści lat. O aktualności tego zagadnienia świadczą choćby spory polityczne wokół oceny tzw. transformacji ustrojowej, jak i fakt, że obecne elity polityczne są wytworem tego procesu, a polskie społeczeństwo wciąż nie do końca uwolniło się od kulturowego bagażu realnego socjalizmu. Warto więc powrócić do lat 90tych, czyli okresu "wielkiej zmiany" jak nazywali go socjologowie, aby spojrzeć szczególnie na jego społeczno-kulturowy wymiar. Jest to okres niezwykle interesujący ze względu na możliwość obserwowania wielowymiarowej transformacji dużego, środkowoeuropejskiego państwa, jak i istotny z punktu widzenia zrozumienia współczesnego społeczeństwa polskiego.
Wielowymiarowość transformacji ustrojowej w Polsce polegała na wprowadzaniu jednoczesnych zmian w trzech sferach: politycznej, gospodarczej i społeczno-kulturowej. Niemiecki socjolog Ralph Dahrendorf opisując te zmiany posłużył się metaforą trzech zegarów, która miała na celu przedstawić różne tempo zmian w każdej z tych sfer. Zegar mierzący czas w sferze politycznej chodzi najszybciej, natomiast ten w sferze społeczno-kulturowej najwolniej. Oznacza to, że zmiany polityczne, polegające na przejściu od autorytarnego systemu władzy do nowych, uregulowanych prawem reguł demokratycznego rządzenia można było wprowadzić w ciągu kilku miesięcy. Nowe instytucje gospodarcze, związane z budową gospodarki wolnorynkowej, potrzebowały trochę więcej czasu na swoje utrwalenie się w Polsce. Jednak najwięcej czasu zabiera zmiana mentalności i kultury społeczeństwa ukształtowanego przez dekady funkcjonowania w gospodarce centralnie planowanej oraz systemie władzy opartym na monopolistycznej pozycji jednej partii. Zmiana w tym obszarze to proces wielopokoleniowy.
Przypomnijmy, że system komunistyczny wygenerował wzorzec osobowości określany czasem mianem "homo sovieticus". Pojęciem tym, na gruncie polskiej refleksji o jednostce żyjącej w warunkach komunizmu, posługiwał się Józef Tischner, który zaczerpnął je od Aleksandra Zinoviewa. Dla Tischnera "homo sovieticus" to jednostka zniewolona przez komunizujący totalitaryzm (tak Tischner nazywa Polską Republikę Ludową), która jest klientem tegoż systemu konsumując jego dobra. Te dobra to praca, uczestnictwo we władzy i poczucie godności – wszystkie te wartości okazały się jednak złudzeniem oferowanym przez system, który ostatecznie zbankrutował, ponieważ nie spełnił swoich własnych postulatów moralnych, stając się ich zaprzeczeniem. Homo sovieticus to człowiek bierny, wyczekujący sygnałów z zewnątrz i skoncentrowany przede wszystkim na zaspokajaniu własnych potrzeb. Demokratyzacja i budowa gospodarki wolnorynkowej oznaczały "nałożenie" na tak ukształtowane podłoże mentalne nowych reguł politycznych i ekonomicznych, które nie korespondowały z dziedzictwem kulturowym realnego socjalizmu. Ze względu na różne tempo zmian, wyrażone metaforą trzech zegarów, nowe instytucje polityczne i ekonomiczne budowane były w warunkach społeczno-kulturowych nie zapewniających stabilnego podłoża dla prawidłowego funkcjonowania tych instytucji. Lata 90te w Polsce były więc okresem zderzenia nowego porządku ze starymi regułami zachowań, co z perspektywy wielu uczestników tamtejszych wydarzeń jawiło się jako chaos oraz źródło niepewności utrudniające odnalezienie się w nowej rzeczywistości.
Ten chaos kulturowy był określany przez socjologów badających transformację jako stan anomii, czyli braku wyraźnych i spójnych norm, zarówno prawnych, jak i moralnych, które byłyby swoistym drogowskazem dla jednostki w postkomunistycznym społeczeństwie. Piotr Sztompka opisał społeczeństwo polskie jako doświadczające traumy kulturowej właśnie ze względu na stan anomii, który według niego polegał na zderzeniu się dwóch porządków kulturowych: realnego socjalizmu oraz kapitalizmu. Człowiek czasów transformacji zmuszony był funkcjonować jednocześnie w tych dwóch, w dużej mierze sprzecznych, systemach kulturowych. Podczas, gdy pierwszy był oparty na kolektywizmie, drugi wymagał od jednostki indywidualizmu. Realny socjalizm sprzyjał ucieczce człowieka w prywatność i zamknięciu się przed sferą publiczną w bezpiecznym świecie rodzinnych i sąsiedzkich relacji, natomiast kapitalizm i demokracja wymagają orientacji na sprawy publiczne oraz otwartości na szersze kręgi społeczne. Realny socjalizm, ze swoją centralnie i odgórnie sterowaną gospodarką oraz polityką, sprzyjał przekonaniu, że los człowieka nie zależy od jego działań, natomiast kapitalizm i demokracja czerpią swoją siłę z poczucia podmiotowości jednostki. Realny socjalizm opierał się na założeniu, że wszystkim należy się takie same zaspokojenie ich potrzeb, podczas, gdy kapitalizm uzależnia zaspokojenie potrzeb od zasług i skuteczności jednostki, zastępując w ten sposób ideę równości ideą merytokracji. W realnym socjalizmie człowiek nauczył się idealizować przedkomunistyczną przeszłość i wobec tego przyjmował orientację na przeszłość, podczas, gdy kapitalizm promuje myślenie o przyszłości. Jak widać, kultura społeczeństwa polskiego w pierwszej dekadzie transformacji charakteryzowała się pęknięciem lub swoistą schizofrenią i wciąż otwartym pozostaje pytanie, czy ten stan anomii został zredukowany czy być może przybiera dziś nowe formy?
Czytaj więcej: